środa, 22 stycznia 2014

Ekspedycja

Zoofilia przy udziale mitycznych stworzeń, wymarłe zwierzęta powracające do świata żywych i kolonoskopia wykonana za pomocą gigantycznego żądła pradawnego skorpiona? Tak, moi państwo. Zapraszamy do udziału w dzisiejszej "Ekspedycji".



źródło: filmweb.pl


Brian Yuzna, człowiek związany z całkiem przyzwoitą serią "Reanimator", ostatnim dziełem raczej nie powala na kolana. "Ekspedycja" to film słaby z paru względów- schematycznej, całkowicie (no, może z paroma wyjątkami) przewidywalnej fabuły, drewnianej, nieprzekonującej gry aktorskiej czy też mikrej raczej zdolności do przykucia widza do ekranu- tak, pomimo opisanych we wstępie wydarzeń, czasem wieje tu nudą.
 
Przez cały seans towarzyszyło mi natrętne wrażenie, że gdzieś to już widziałam. I rzeczywiście- wiele rzeczy jest bardzo podobnych do... "Sharktopusa". Mamy więc nadętą panią naukowiec, mamy nieudolnego amanta, nie zabrakło też morskiego potwora, bez opamiętania siejącego zniszczenie.

I to zniszczenie konkretne, bo mimo, iż miejsce akcji jest właściwie tylko jedno, w dodatku dość ograniczone, nasz skorpion, mityczny Angkara-Murka, daje radę zabić praktycznie każdego, kto wypowie parę zdań w filmie. Robi to jednak, zdaje się, tylko w jeden sposób- przebijając ofiarę żądłem. No dobrze, raz trochę zmienił schemat, zmuszając jednego z bohaterów do cofnięcia się wprost na zaostrzony pal. Przyznacie jednak- wielkiej różnicy to nie robi. 

movie Amphibious 3D
źródło własne
 
Przez prawie cały film potwór zachowywał się dość logicznie- a więc atakował z zaskoczenia samotne ofiary i znikał, zanim ktokolwiek zdołał zauważyć brak któregoś z kolei członka załogi. Jednak jakieś pół godziny przed końcem filmu Angkara-Murka decyduje się wyjść na platformę i... za żadne skarby nie chce wrócić do wody. Nawet wtedy, kiedy bohaterowie rzucają się nań z bronią, nawet, gdy rozlewają wokół benzynę. Do tego- podobnie, jak to było w przypadku Sharktopusa- nagle zdaje się nie pamiętać, że posiada śmiercionośne żądło. Dobrodusznie daje też czas bohaterom, by mogli się w spokoju naradzić, sam czekając grzecznie na zewnątrz...

Potwór bodaj tylko raz używa szczypców do walki- do unieruchomienia jednej z ostatnich ofiar. A szkoda, bo mógłby nimi elegancko pokroić wszystkich bohaterów. Cóż jednak z tego, że przez swą niefrasobliwość ginie (co zresztą jest do przewidzenia), skoro zdołał zapłodnić (!) przez brzuch (!) młodą dziewczynkę (!), czyniąc z niej wylęgarnię mitycznych Angkara-Murków?

Animacja nie stoi na tak krytycznym poziomie, jak w "Sharktopusie", ale nadal kuleje. Porażką tej produkcji nie można zresztą obarczać tylko biednego skorpiona, bo prawda jest taka, że zawinili wszyscy- od twórców drętwego scenariusza, po sztywnych aktorów, kreujących bardzo płaskie i antypatyczne postacie. Jedyne, czego udało się nie zepsuć, to muzyka- nieirytująca, nienachalna i dopasowana do sytuacji.

Aktorzy do tego stopnia zawalili sprawę, że momentami miałem wrażenie, jakbym oglądał niskiej klasy komedio-horror. Wrażenie co prawda nie tak silne, jak w przypadku "Sharktopusa" (porównania do tego filmu naprawdę są na miejscu), ale jednak występujące i mocno niszczące szczątkowy klimat.

źródło: jaydotdee.com

Zauroczyły mnie dwie sceny zgonów: Arisa (brata wspomnianej nieletniej Tamal), który na chwilę przed śmiercią zebrał się w sobie na tyle, by usiąść, wygłosić dłuższe przemówienie i ostrożnie wrócić do pozycji leżącej, w której mógł godnie skonać, oraz Jacka (adoratora pani biolog), dzielącego się filozoficznymi rozważaniami na łożu śmierci.Odniosłam zresztą wrażenie, że twórcy na siłę starali się dodać trochę głębi przedstawianej historii- niestety, wyszło to marnie. Przykłady? Dowiadujemy się, że doktor Skylar ma poważne problemy psychiczne, kiedy razem z nią zaczynamy widywać jej zmarłą córkę. Mogłoby to być ciekawym elementem charakteru badaczki i jej zachowań, wątek ten pozostaje jednak nierozwinięty i ma śladowy wpływ na fabułę.
Całkiem zręcznie natomiast poruszono problem pracujących dzieci, temat ten zresztą przewija się przez cały film, możemy więc poznać panujące realia "od podszewki" (podkoloryzowanej, oczywiście, ale jednak).


"Ekspedycja" to film słaby, ale bez trudu znalazłbym masę gorszych. Trafił jednak na naszego bloga nie bez powodu- nie straszy, nudzi, momentami wręcz żenuje nieszczególną grą aktorów i animacją potwora. Poza tym imię Angkara-Murka niekoniecznie budzi pożądane przez twórców przerażenie. No i ten żart w napisach końcowych...
Jeśli już naprawdę nie będziecie mieli nic lepszego do roboty, możecie obejrzeć ten film. Ja jednak zawsze znajdę jakieś zajęcie lepsze od ponownego śledzenia poczynań pani biolog i wesołej kompanii rybaków-przemytników. 


Oceny:

Fabuła: 6.5
Klimat: 3.5
Udźwiękowienie: 10
Gra aktorska: 4.5
Czarny charakter: 6.5 

Całokształt:  6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosimy o nie używanie komentarzy w celach autopromocyjnych; wpisy takie będą prędzej czy później usuwane.